🔻 Ja niby nie dam rady?
🔻 Ja sobie nie poradzę?
🔻 Ja nie znajdę pomysłu?
🔻 Ja nie rozwiąże tego problemu?

Potrzymaj mi herbatkę i patrz niedowiarku!

No i trzyma. I patrzy. Patrzy, jak już drugi tydzień rozkminiam ten temat szukając rozwiązania. Patrzy, jak siłuję się z czymś, co ewidentnie jest poza moimi możliwościami. Patrzy, jak marnuje czas na coś, co wspólnymi siłami dałoby się ogarnąć już dawno temu.

Samosia wjechała na pełnej! Wjechała, bo nikt poza mną samą żadnego wyzwania mi nie postawił, żadnego prowokującego pytania, poza: „Czy nie potrzebujesz pomocy?” nie zadał, niczego nie wymagał.

Żeby nie było, wyzwania są ok, przekraczanie granic jest świetne, wymagania są potrzebne, świadomość, że coś możesz wybija samoocenę w górę. Ale tak szczerze, czasami po prostu się nie da.

🔻 No ale nie powiem, że nie umiem, że nie dam rady, że nie ogarnę, nie wiem, nie podołam. Przecież to wstyd. Co sobie o mnie pomyślą?

💠 Kobieto, puchu marny! A jak nie powiesz, to nagle dasz radę, naumisz się tego, podołasz, albo magicznie samo się wykona?

🔻 No… nie.

💠 Widzisz! To ja, choć nie lubię złotych rad, to dam Ci taką jedną. Daj sobie X czasu. I próbuj, kombinuj, rozkminiaj, szukaj rozwiązania. A jak się nie uda to idź śmiało i powiedz, że się nie udało i poszukaj człowieka do pomocy. I będzie dobrze. Serio. 🙂


Related Posts