Ale jak to można myśleć za dużo? Ano można.
Wtedy, gdy każda sytuacja życiowa jest w Twojej głowie rozpisana jak wzorowy scenariusz. Taki, z którego wykonania będziesz się potem rozliczać i katować przez kolejne tygodnie. Wszystko co zrobiłeś, co powiedziałeś, co pomyślałeś nie uniknie szczegółowej analizie.
Wtedy, gdy czekając na odpowiedź, wiadomość, telefon, w Twojej głowie popłynie ocean najgorszych myśli o samy sobie. I nie ważne czy to oczekiwanie dotyczy zaproszenia do wyjścia na miasto ze znajomymi, czy wyników rozmowy rekrutacyjnej – bo kaliber sytuacji nie ma znaczenia.
Wtedy, gdy jeden temat jest z Tobą przez długi czas i nie potrafisz się od niego uwolnić.
Ciągła analiza, przesadne skupienie na detalach, wyrzucanie sobie błędów, a w efekcie przeciążenie, niepokój i problem z odróżnieniem tego co czujesz od sterty „wydaje misiów”.
Tak może wyglądać „overthinking” – nadmyślenie, które nierzadko wymaga wsparcia. Bo niełatwo jest powiedzieć sobie czasem:
„Chrzanić to! I zamiast mieć to wszystko w głowie, zacząć mieć to wszystko w d….!”