Nie przypominam sobie, abym kiedykolwiek robiła RT własnego wątku, dziś będzie wyjątek. Chyba najtrudniejsza i najważniejsza #MarysiowaRozkmina, jaka tu powstała. Cytowanego tweeta już nie ma, ale na telefonie został mi jego screen. Więc może warta jest tego RT i uzupełnienia.


Pan Marian pozwolił sobie na na zbiorczą, niesprawiedliwą i krzywdzącą opinię na temat niepełnosprawnych – więc również i o mnie. Też sobie pozwolę. Na prywatną, bardzo osobistą i szczerą do bólu. O sobie i niepełnosprawności – w Marysiowym stylu. Szykuje się długi wątek.

🔹 „nienawidzą wszystkich zdrowych”

Ludzie kochani! Przecież to dzięki tym wszystkim zdrowym mam wsparcie, opiekę, pomoc. Bez nich w dużym stopniu nie ogarnę rzeczywistości. A nawet bez tego wszystkiego, zdrowi nie zrobili mi nic, za co miałabym podstawy ich nienawidzić. Tak, mam w sobie bariery społeczne, obawy, niepewności, lęki, problemy z nawiązywaniem kontaktów, szczególnie wtedy, gdy niepełnosprawnośc zamyka mnie tylko w małej rodzinno-sąsiedzkiej grupie, ale nie ma tam ani grama nienawiści.

🔹 „z zadrości, że sami nie mogą dorównać”

Zdrowym jak wiadomo uczucie zazdrości jest całkowicie obce. Czy zazdroszczę? Tak, dobrą zazdrością, która popycha mnie do szukania rozwiązań na w miarę normalne życie. A gdy dobijam do granicy, to przyjmuje to do wiadomości. Zła zazdrość pewnie już dawno by mnie zniszczyła, nie mogę sobie na nią pozwolić.

🔹 „nigdy nie dorównają”

(Raczej) nigdy nie będę chodzić, jeździć na rowerze, z bieganiem też będzie problem, ale są wyzwania, w których (chrzanić skromność) jestem mistrzem. Jak ukatrupić siedzącego na suficie pająka siedząc na wózku inwalidzkim? Jak zamknąć okno, gdy ręka jest za krótka? Ogarnianie siebie i domu – znajdę sposób. Ale dość pierdół, są ważniejsze rzeczy. Rozkminianie rzeczywistości, empatia, troska o innych – poziom ekspert. I kto tu komu powinien zazdrościć?

🔹 „są mściwi”

Chyba jedynie na sobie, gdy przychodzą źłe dni. Bo nie na ludziach – oni nic mi nie zrobili, nie na Bogu – on na nikogo niczego złego nie zsyła. Czasami tylko na sobie – słowem i myślą.

Ulało mi się – i dobrze. A zanim ulało to sponiewierało, bo na takie teksty, nawet uogólnione bardzo trudno się uodpornić. Na refleksję u pana Mariana nie liczę i nie taki był cel. W betonach zamkniętych jedynie w ramach „troche żyje i obserwuje życie” rzadko coś drga.

Related Posts