Może już 1375 raz stajesz przed ścianą nie do przebicia. I w twojej głowie zaczyna się projekcja dawno przygotowanego na takie okoliczności filmu.
Tu scena bezradności, chwilę za nią zwątpienia, potem epizod wstydu, może nawet upokorzenia, a na koniec wjeżdża scena strachu.
Każdy ma swój własny film i automatyczny przycisk „play”. Jedni krótszy, wystarczy chwila i są zatruwani najgorszymi obrazami siebie. Nad silniejszymi trzeba trochę mocniej popracować i szykuje się dłuższy seans filmowy. Gdy jeden raz nie wystarczy, to wideo się zapętla.
Niezależnie od tego jak długi jest ten film i ile razy został odtworzony, wyrwać z niego może krótkie pytanie: „Pomożesz mi?”. Trudne, potrzebne i wymagające ogromnej odwagi. Niełatwo poprosić o pomoc, ale to właśnie tym sposobem rozbija się ściany.