Nie chcę tytułów przed nazwiskiem i litanii wymyślnych funkcji po, jeśli nie znajdzie się choć jedna osoba, która widząc moje nazwisko w kontaktach nie będzie miała w sobie pewności: „tu zawsze mogę napisać/zadzwonić i tu zawsze bezpiecznie mogę powiedzieć wszystko”.

Nie oczekuje wymiany:
🔹 komplement za komplement,
🔹 przysługa za przysługę,
🔹 zwierzenie za zwierzenie,
🔹 pomoc za pomoc,
bo ta „niewdzięczność”, ta „nierówność”, ten „dług”, to jest coś, co najlepiej oczyszcza moje intencje.

Nie chce wielu przegadanych godzin, po których w głowie i sercu zamiast: „jest już lepiej”, „potrzebuje pomocy”, „jest tak i tak”, zostaje mi tylko: „jesteś niezwykła, dobra…” i co tam jeszcze ktoś sobie wymyśli.

Psu na budę wszystkie tytuły, kolekcje komplementów i poczucia niezwykłości, jeśli drugi człowiek nie doświadcza ode mnie prawdziwego i widocznego dobra. Dobra z mojego wnętrza okazywanego bezinteresownie, zupełnie za darmo, każdemu.

Related Posts