DOTYK
– Pogadajmy o dotyku.
– Słucham?!
– Dotyk — kolejny z języków.
– Musimy?
– Nie, ale jeśli mamy przejść przez wszystkie, to nie sposób go pominąć.
– Ok.
– Z czym Ci się kojarzy dotyk?
– Ze wzrokiem — chyba nawet się mówi: „dotykać wzrokiem”. No i z tym fizycznym — takim codziennym i bardziej intymnym.
– Podoba mi się ten podział. Będzie o czym rozmawiać. Wiem, że to dla Ciebie niełatwe, dlatego nad tym ostatnim nie będziemy się długo zatrzymywać.
– Dzięki.
– To co możesz powiedzieć mi o pierwszym z nich.
– Że jest trudny.
– Mieć zawieszony czyjś wzrok na sobie, to nie zawsze przyjemne uczucie.
– Tak. Taka ocena wizualna, skanowanie kogoś fragment po fragmencie.
– To chyba skrajna sytuacja?
– Wiesz co, jak się jest OzN — wózersem z ciałem, które nosi ślady choroby, to każdy wzrok wydaje się być takim skanem. Bo to już nie jest tylko zwykła nieidealność — niedoskonałości, na które można jakoś wpłynąć. Niepełnosprawność odciska swoje piętno na człowieku.
– A dotykanie wzrokiem wtedy boli.
– Tak.
– Odwróćmy role. Teraz to Ty dotykasz wzrokiem. Gdzie wędrują Twoje oczy?
– Na twarze. Lubię twarze, a szczególnie oczy i usta. W tych pierwszych szukam głębi, a na ustach uśmiechu.
– Zwierciadła duszy?
– Tak, dokładnie.
– Masz jakieś ciekawe spostrzeżenia w tym temacie?
– Chyba tylko takie, że można być uśmiechniętym od ucha do ucha człowiekiem z naprawdę smutnymi oczami.
– Widzisz takie oczy i wiesz, że za nimi kryje się coś więcej.
– A moja ciekawość drugiego człowieka i empatiometr, który wybija poza skalę, są już gotowe do działania. Tylko przegrywają z obawą, by nie wyrządzić temu komuś krzywdy, by nie wyciągnąć z niego więcej, niż będzie chciał.
– Zdarza się, że ludzie, którym w danym momencie jest trudniej, mają z tym problem. Chcą wyrzucić to wszystko z siebie.
– I mówią za dużo.
– Od początku tej rozmowy krążymy wokół mało optymistycznych obrazów dotyku. Co powiesz na to, gdy za oczami, które dotykają idzie komplement? O słowie rozmawialiśmy chwilę temu, mogą się z dotykiem bardzo dobrze uzupełniać.
– Trzeba do tego dojrzałości i szczerości. Bez nich wyjdą jedynie wulgarne pseudokomplementy.
– Idźmy dalej. Podanie ręki, przywitanie na misia, przytulenie, całus w policzek, poklepanie, pogłaskanie, trzymanie za rękę. Niektóre z nich, to już fizyczna obecność na nieco wyższym poziomie relacji.
– Cenna i potrzebna. Szczególnie gdy jest źle, a słowa nie wystarczają, albo nawet szkodzą. Takie dopuszczanie drugiego człowieka bliżej.
– Kwestia zaufania?
– I poznania. A wcześniej wyznaczenia zdrowych granic.
– To ważne, o czym mówisz.
– Dobrze mieć kogoś obok, tak fizycznie obok — być takim wsparciem.
– Była obietnica niezagłębiania się w ten najbardziej intymny fizyczny kontakt, więc myślę, że możemy tę rozmowę o języku dotyku w tym momencie zakończyć. Chyba że chcesz coś dodać.
– Hmmm… tylko to, że ten najwyższy poziom wymaga też największego możliwego szacunku, bo przekazuje najwięcej. Dużo tych „naj”, ale tak właśnie potrzeba.